Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Szpitalik
O wpół do piątej rano powiedziała, że idzie na spektakl. Założyła płaszcz na koszulę nocną, umalowała usta czerwoną szminką, potem otworzyła okno i wyszła. Nocą padało i chodniki były mokre, a ona nie miała butów. Za pocztą skręciła w lewo. Nie wiedziała, że jej młodsza siostra, Luiza, biegnie za nią co tchu. Sama szła szybko, jakby bała się, że ktoś ją dostrzeże. W uszach nieznośnie jej szumiało, w żyłach tętniło wezwanie. Musiała się spieszyć.
Weszła na teren dawnego szpitala. Budynek z czerwonej cegły otaczał stary park, alejki zaścielały butwiejące liście, w powietrzu zaś unosiła się woń stęchlizny.
- Agnieszko, to ty? – Zaraz po tych słowach z mroku wyłoniła się kobieca postać. Ubrana była w długą suknię, na głowę naciągnięty miała kaptur. Twarz przesłaniała jej biała maska nie pozwalająca odgadnąć ni rysów, ni nastroju.
Obie kobiety znikły w drzwiach prowadzących do wnętrza opuszczonego szpitalika. Zeszły do piwnicy. Ciemność rozświetlały lampiony ustawione w ściennych niszach, a z odległego krańca korytarza dobiegała cicha melodia.
Luiza śledziła siostrę. Musiała wreszcie dowiedzieć się gdzie Agnieszka wychodzi tak wcześnie rano. Przemknęła przez wąskie przejście i krętymi schodami zeszła do szpitalnych piwnic. Coraz wyraźniej słyszała muzykę. Urywane takty fortepianu, zawodzenie skrzypiec. Znalazła się za kulisami wielkiej sali. Na scenie trwał występ trójki muzyków. Luiza ukrywszy się za kotarą z czerwonego aksamitu, obserwowała salę. Nagle dotarło do niej, że jest jedyną osobą, która nie ma na twarzy maski. Rzędy krzeseł zapełniały, bowiem dziesiątki widzów wyglądających identycznie – ciemne, zwiewne szaty, białe maski. Gdy koncert dobiegł końca młoda kobieta wyszła na scenę, by przemówić do zgromadzonych. Luiza poznała siostrę po głosie. Serce zabiło jej szybciej, w obawie, że Agnieszkę może spotkać coś złego. Wtedy za kulisami ktoś się pojawił. Dostrzegł dziewczynę ukrytą za kurtyną i mimo napotkanego oporu, siłą wyprowadził ją na scenę.
- Co ty tu robisz?! – zapytała ostro Agnieszka.
- Poszłam za tobą. – wyznała – Naprawdę niczego już nie rozumiem. Ci ludzie...
- Cicho – odparła i kazała przynieść dla siostry płaszcz i maskę.
Kiedy Luiza wyglądała już jak wszyscy pozostali, Agnieszka oznajmiła zebranym:
- Oto nowa członkini!
- Członkini! – powtórzyli chórem.
Agnieszka zeszła ze sceny i usiadła na wolnym krześle.
- Przedstaw się! – krzyknął ktoś.
- Nazywam się Luiza…
- Skąd wiesz? Ktoś ci tak powiedział i tak się przedstawiasz.
Spojrzała na zgromadzonych, lecz nie mogła zorientować się z którego miejsca sali padły te słowa.
- Tak – przyznała wreszcie niepewnie.
- Gdzie teraz jesteś?
- Na sali.
- Skąd wiesz?
- Widzę.
- Co widzisz?
Luiza stała nieruchomo na środku sceny zdezorientowana dziwnymi pytaniami.
- Widzę... – zaczęła po chwili z wahaniem – widzę ściany, kurtynę i rzędy zajętych krzeseł...
- Jesteś pewna, że są zajęte?
- Oczywiście! – krzyknęła zirytowana, ale kiedy spojrzała przed siebie zobaczyła tylko puste krzesła. Wszyscy widzowie w mgnieniu oka znikli z widowni. Mimo tego dziewczyna czuła, oni nadal tam są. Przestraszona tą niesamowitą sztuczką wybiegła za kulisy, a potem pędem, co sił w nogach ruszyła w kierunku wyjścia. W zdenerwowaniu pomyliła drzwi. Znalazła się w niedużym, zagraconym pokoiku. Na stoliku, pod zakratowanym oknem stał gramofon. Grał jedną z tych dawnych melodii, tych, które wszyscy znają tak dobrze, a nikt nie pamięta już ich tytułów.
- Zatańczymy? – zapytał czyjś głos.
Zupełnie Luiza jakby pogrążyła się we śnie – serce zwolniło jej biegu, usta wypełnił uśmiech, a pokoik zaczął wirować. Ujęła chłodne dłonie mężczyzny. Zaczęli tańczyć. W tańcu on całował jej szyję, ona jego usta. Nie zauważyli nawet, że z gramofon przestał grać. Tak im dobrze było ze sobą, tak sennie. Wreszcie Luiza zapragnąwszy ujrzeć twarz swego tancerza, zdjęła mu maskę. I oto spojrzały na nią oczy błękitne, jak letnie niebo o świcie, mimo swej barwy zdawały się puste i pozbawione życia. Blade usta wykrzywione w groteskowym uśmiechu ukazywały ostre zęby, czoło przecinały zmarszczki, a włosy były siwe i rzadkie.
Luiza poczuła do niego odrazę. Odepchnęła go, on zaś śmiał się tylko, coraz głośniej i głośniej. Schwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą.
Na końcu korytarza znajdowało się nieduże pomieszczenie. Zamknął tam dziewczynę, poczym odszedł, jak gdyby nigdy się nie spotkali.
Luiza rozejrzała się dookoła. Przez lufcik wpadało chłodne powietrze i trochę dziennego światła. Pomieszczenie nie było całkiem puste – pod ścianą siedział młody chłopak z głową zwieszoną na piersi. Podeszła do niego, trąciła za ramię sądząc, że drzemie. Ten jednak nie obudził się, tylko lekko przekrzywił i zwolna osunął na posadzkę. Leżąc tak tępe spojrzenie martwych oczu utkwione miał wprost w Luizie. Dziewczyna ujrzawszy dwie małe ranki na szyi trupa cofnęła się do tyłu. Gdy zorientowała się, że krwawi przycisnęła dłoń do szyi, tak, że prawie straciła oddech. Krew strugami znaczyła jej ubranie, a ona czuła się coraz bardziej śpiąca. Zaczęła stukać w drzwi, wzywając pomocy, ale nikt się nie zjawił. Ani tego dnia, ani innego…
Wilcza Jagoda.
|
komentarz[16] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Szpitalik" |
|
|
|
|
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
Jak chronić usta przed słońcem. Niski czy wysoki ciśnienie krwi - zobacz jaki wpływ możesz mieć na pracę Twojego serca. Polecamy profesjonalny naturalne kosmetyki rozświetlający skórę. Organiczny związek chemiczny - witaminy dba o prawidłowe działanie układu nerwowego.
|
|