Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Hastur: Przykro mi, ale potrzebujemy jedynie waszej krwi. Nie naprawicie już swojego błędu z przeszłości, nie ugłaskacie zbuntowanych kainitów, nie zdzielicie ich rózgą, ponieważ smycz się zerwała, a psina nie zadziałała zgodnie z waszymi przewidywaniami. Zorganizowaliśmy się i jesteśmy wam solą w oku. Mam nadzieje że piecze mocniej z każdym jarającym się elizjum.Cywilizacja, kultura, białe rękawiczki? No jakby to powiedział mój przyjaciel Lasombra.. "bo my się z tym nie pierdolimy".
Ramael: W ten sposób, powolutku... zabijacie samych siebie, bardzo dobrze, że się nie „pierdolicie” - szybciej się pożegnamy. Sztuką jest robić tak, żeby się „pierdolić”, kiedy inny odwalą robotę za Ciebie, to o wiele przyjemniejsze. Nie ukrywam, że często nam w tym pomagacie. Mały Pokoik - to finezja, umiemy załatwiać nasze sprawy w białych rękawiczkach. Jesteśmy na tyle efektywni, że starcza nam czasu na sprzątanie po was. Dziel i rządź? Poświęcanie młodych podczas inkwizycji? Noblesse obligue, przyjacielu. To była cena, którą musieliśmy zapłacić. Mniejsze zło jest wyborem, na który stać tylko największych. Dajecie swoim sforom więcej niż my? Jeśli chodzi o prymitywny aspekt przetrwania i zaspokojenia głodu - muszę przyznać wam rację. Niestety, nie zauważyliście, że jest coś więcej. Elizja, w których znajdują się wampirze dzieła sztuki, gdzie martwe głosy kołyszą dusze Potępionych wyrafinowanymi ariami. Są potrzeby, które wykraczają poza wasze „zabawy”. Stanowimy cywilizacje i porządek - wy, jej antytezę. Jesteśmy Rzymem...
Hastur: I tak jak Rzym, i każde inne wiekowe i skostniałe imperium zapadniecie się pod ciężarem swojego starego i trawionego robactwem cielska.
Ramael: ... Rzymem, którego już nie dostaniecie. Kiedyś przyjdzie wypić Wam piwo, które sami sobie uwarzyliście. My, dawaliśmy Wam szansę... udziału w... cywilizacji. Era cesarzy Malkavian skończyła się wraz z I w. n.e. Umiemy wyciągać wnioski z dawnych błędów. Także i Ty... synu marnotrawny... powrócisz kiedyś na łono Camarilli. Czas działa na twoją niekorzyść, pamiętaj. Pewnego dnia zauważycie, że egzystujecie w błędnym przeświadczeniu o własnej stabilizacji i wyższości przyświecających wam celów. Kontrola? Cały smaczek tkwi we wspinaczce po szczeblach hierarchii Społeczności. Nie zrozumiesz tego, za to - twoi przełożeni, owszem. Kontrolujemy tych, którzy kontroli potrzebują. Słabsze jednostki, uciekają do was, pijane perspektywą zdobycia siły. Nazwijmy to – opieką. Cóż świadczy lepiej o „jakości” egzystencji w naszej sekcie, jak głos pojedynczego członka społeczności? Charles jest tego dobrym przykładem. Nasze cele są utylitarne, bez względu na to, czy w to wierzycie, czy nie. Kim jest Charles? Zaraz powinien się tu pokazać, w zasadzie... był tu cały czas...
Z cienia wysunęła się niewiarygodnie potężna sylwetka. Mężczyzna ubrany był w lekki, sportowy garnitur i jeansy. Zza połów materiału wystawały dwa pistolety, chyba chciał, żeby zostały zauważone. Ostre rysy i przystrzyżone kępki włosów na ostrych końcu uszu zdradzały gangrela. Ale jak mógł stać się niewidoczny?
strony: [1] [2] [3] |
komentarz[9] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Camarilla versus Sabat" |
|
|
|
|
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
|
|